Mamy końcówkę kwietnia, życie powolutku wraca do normalności, ale z powodu pandemii wezwanie #wspieramypolskikraft wydaje się być nadal głośne i aktualne. Z odsieczą przybywa PINTA, która kontynuuje akcję PINTA Miesiąca, ale tym razem w zmodyfikowanej formie. Przedsięwzięcie wystartowało w lutym 2015 roku i miało na celu co miesiąc dostarczanie zupełnie nowego, eksperymentalnego piwa do ponad 100 miejsc w Polsce.
Piwa z serii PINTA Miesiąca to krótkie serie, rozlewane do beczek i dostępne w wybranej sieci ponad 100 pubów i punktów z wyszynkiem. Niektóre PINTY Miesiąca spodobały się na tyle, że weszły do stałej produkcji - jak Kwas Epsilon, Hoplaaga czy IIPPAA. W dobie pandemii koronawirusa PINTA zdecydowała się na śmiały, ale jakże pożyteczny krok. Browar uruchomił akcję wsparcia dla ponad 120 lokali w Polsce, które w normalnych czasach serwują PINTĘ Miesiąca. Tym razem PINTA Miesiąca zostanie rozlana tylko do butelek.
Wiadomo, że puby są zamknięte na czas izolacji i kwarantanny, więc sprzedaż jest wstrzymana. PINTA wychodzi z propozycją sprzedaży piwa w butelkach, przeznaczając dochód na wsparcie pubów w momencie, gdy się otworzą. PINTA oferuje pierwszą pomoc dla tychże lokali w postaci beczki piwa Pierwsza Pomoc za symboliczną złotówkę. Pierwszym piwem, z którego pieniążki zostaną przeznaczone na ww. wsparcie będzie Golden April, kolejnym Sunny May. W przypadku piwa majowego dochód będzie pochodził z pieniędzy uzyskanych z butelek do Sunny May, ufundowanych przez firmę Iwona, dostawcę opakowań dla PINTY. Tyle tytułem wstępu. Sunny May jeszcze przed nami, ale Golden April udało się trafić i skosztować. Jak jest? Jest dobrze, jest bardzo dobrze.
Golden April to American Pilsner z ekstraktem 12,0°Plato i mocą 4,8% alk. Skład to woda; słody jęczmienne: pilzneński, wiedeński; chmiele: Columbus, Citra, Amarillo, Falconer's Flight (USA), drożdże: SafLager W 34/70.
Spotkałem się z opinią, że to jedno z najlepszych piw 2020 roku. Blogerzy nie szczędzą słów uznania na jego temat. O co tyle szumu? Niektórzy by powiedzieli - przecież to zwykły lager. Miałem szczęście, udało mi się nabyć to piwo, a rzeczywiście schodziło jak świeże bułeczki. Nie pozostało nic innego…
Pewnego pięknego kwietniowego wieczora zabrałem się za degustację Złotego Kwietnia. Po otworzeniu buchnął przyjemny owocowo-tropikalny aromat. Oby tak dalej. Lejemy do szkła i próbujemy. Miałem nadzieję na rześkie, fajnie nachmielone piwo i takie otrzymałem. Nie sposób się do czegokolwiek przyczepić. Piwo jest klarowne, świeże, lekkie, bardzo pijalne i sesyjne, dobrze ułożone. Czuć owoce z tych kwaskowych, czyli cytryny, grejpfruty, pomarańcze, ale absolutnie piwo nie jest kwaśne. Trochę żałowałem, że bardziej nie schłodziłem, bo działa naprawdę orzeźwiająco. W porze letniej idealnie by się sprawdzało. Poza nutami owocowymi, doszukałem się słodowego i chlebowego charakteru piwa. Całość dopełnia idealne wysycenie i fajna drobnopęcherzykowa piana. Amerykańskie chmiele robią tu elegancką robotę, uwypuklając perfekcyjnie wytrawność tego piwa.
PINTA uwarzyła znakomitego pilsa i przy okazji uruchomiła świetną akcję pomocową w czasach zarazy. Idąc za hasłem „PINTA. Radość z warzenia!” dodałbym od siebie „Radość z pomagania!” A na koniec mam jedno życzenie, PINTO wrzuć Golden April do stałej produkcji, na letnie miesiące to będzie prawdziwy rześki kopniak piwny.
MOJA OCENA