LUBISZ PIWO, ALE NIE WIESZ CO WYBRAĆ…
8 czerwca 2021Czy Polacy potrafią warzyć Oktoberfestbier?
TOMASZ PROŚNIAK
17 września o godz. 12 w Monachium rozpoczął się największy piwny festyn ludowy na świecie – Oktoberfest. To 187. edycja tego kultowego wydarzenia. Dwie poprzednie nie odbyły się z powodu pandemii koronawirusa. W tym roku litrowy kufel (Mass) piwa kosztuje od 12,60 do 13,80 euro (60 zł – 66 zł). To średnio o 15,77% więcej niż w 2019 roku.
Kult Oktoberfest niesie się po całym świecie. To przede wszystkim impreza marketingowa a nie taka, podczas której napijesz się doskonałego piwa. Polskie browary rzemieślnicze nie były bierne, zareagowały ni mniej ni więcej… marketingowo na to święto, warząc oktoberfestowe piwa, które można szybciutko wrzucić do lidlowego koszyka. Zanim jednak wybiorę to najlepsze, warto przypomnieć kilka ciekawych faktów z życia bawarskiego wydarzenia.
Jakie były początki Oktoberfest?
Pierwszy Oktoberfest odbył się 12 października 1810 roku, z okazji ślubu bawarskiego księcia Ludwika, późniejszego króla Bawarii i jego wybranki, księżniczki Therese Charlotte Luise Friederike Amalie von Sachsen-Hildburghausen. Początkowo wydarzenie miało charakter głównie sportowy. Podczas pierwszej edycji, na terenach przed murami Monachium odbyły się wyścigi konne. Dopiero pod koniec XIX wieku Oktoberfest zaczął przypominać charakterem imprezę, odwiedzaną przez ok. 6 milionów biesiadników z ponad 50 krajów, którzy wypijają średnio 5-6 milionów litrów piwa i ta ilość stale rośnie. Podczas ostatniego święta w 2019 roku uczestnicy wypili 7,3 miliona litrów piwa, a rok wcześniej – 7,5 miliona. Oktoberfest przynosi tym samym około 1,2 miliarda euro (1,3 miliarda dolarów) zysku dla lokalnych firm, hoteli, restauracji i taksówkarzy. Nic więc dziwnego, że impreza to przede wszystkim maszynka do zarabiania pieniędzy. Czysty marketing.
Czy festyn napotykał jakieś trudności? Od czasów drugiej wojny światowej Oktoberfest był odwołany tylko dwa razy – w 2020 i 2021 roku z powodu wspomnianej pandemii koronawirusa. W całej historii wydarzenia, nie zorganizowano go zaledwie czterokrotnie. Przed drugą wojną światową festyn nie odbył się w latach 1854 i 1873 przez epidemię cholery. Z kolei w 1980 roku wybuchła bomba przy głównym wejściu, zabijając 13 osób i raniąc ponad 200 osób. Warto dodać, że w 2020 roku podczas trwającej pandemii zrekompensowano nieco niepowetowaną stratę tak kultowej imprezy piwnej. Restauratorzy i włodarze bawarskiej stolicy wpadli na pomysł zorganizowania święta piwa w okrojonej wersji. Restauracje w centrum miasta serwowały piwo, golonkę, kurczaki i precle przy akompaniamencie orkiestry dętej.
A jakie znamy ciekawostki dotyczące Oktoberfest? Znakiem rozpoznawczym imprezy jest litrowy kufel zwany Mass, który kosztuje ok. 12-13 euro. Wielu uczestników, wśród których są zagraniczni turyści, przychodzi na Oktoberfest w tradycyjnych bawarskich strojach ludowych: panie w tak zwanych Dirndl, składających się z białej bluzki, gorsetu, spódnicy i fartucha, a panowie w bawarskich krótkich skórzanych spodniach na szelkach (Lederhose). Tradycyjne kufle piwne były wykonane z ceramiki, zmieniono je jednak na szklane, aby zapobiec oszustwu w ich napełnianiu. Kelnerki na Oktoberfest znane są z tego, że potrafią przenieść do dziesięciu Mass na raz, przy czym każdy z kufli zawiera litr piwa, do którego dochodzi waga pustych pojemników. Podczas festynu 1600 kelnerek i kelnerów dba o zaopatrzenie festiwalowych gości. Anita Schwarz z Górnej Bawarii jest rekordzistką w noszeniu kufli. Ta kelnerka z Wiesn potrafi przenieść 19 litrowych kufli na odcinku 40 metrów nie rozlewając ani kropli!
A jakie piwa się pije podczas Oktoberfest? Browary monachijskie warzą specjalne piwo - Oktoberfestbier. Warto zaznaczyć, że kiedyś to marzen był owym Oktoberfestbier. Od pierwszej edycji w 1810 roku aż do niedawna piwo marcowe było oficjalnym stylem tego wydarzenia, ale od lat 90. jest nim jasny lager zbliżony bardziej do stylu helles. 6 browarów, które ma przywilej tytułować swoje piwa jako Oktoberfestbier to: Augustiner, Hacker – Pschorr, Hofbräu, Löwenbräu, Paulaner i Spaten – Franziskaner. Każdy z nich mógł pochwalić się przed laty wspaniałymi piwami marcowymi. W dobie komercjalizacji branży piwnej i dominacji jasnych (często niestety) nijakich lagerów, dożyliśmy czasów, gdzie po marzenach pozostało jedynie wspomnienie...
Gdy jednak piszę o nudnych i takich samych niemieckich jasnych lagerach wchodzą one, całe na biało – polskie lagery. Dzięki Lidlowi mogłem rozkoszować się aż trzema polskimi piwami z serii Oktoberfest. No właśnie ktoś mógłby się zastanawiać, czy Browar PINTA i Funky Fluid mogły nazwać swoje piwa Oktoberfest (Browar Stu Mostów „bezpiecznie” nazwał swoje piwo Fest Lagerbier)? Mogły. W czerwcu 2016 roku „Oktoberfest" został zgłoszony w EUIPO jako znak towarowy Unii Europejskiej. Jednakże początkowo urząd odmówił rejestracji znaku towarowego dla dużej części żądanych towarów i usług. Nie zgadzając się z takim rozstrzygnięciem urzędu, władze Monachium złożyły odwołanie od decyzji. W jego wyniku udało się obronić zgłoszenie dla niektórych towarów i usług, między innymi dla pamiątek i produktów reklamowych, takich jak kosmetyki, figurki, sprzęt RTV, biżuteria, wyroby z papieru, produkty gospodarstwa domowego, odzież, zabawki. Ale nie piwo! Urząd odrzucił zgłoszenie znaku towarowego dla piwa, innych napojów i żywności, a także dla usług organizacji festiwali i rozrywki.
No ale wróćmy do opinii na temat piw z Lidla. Mamy zatem dwa Oktoberfest - z PINTY i Funky Fluid oraz Fest Lagerbier ze Stu Mostów. No i oczywiście, skoro mówimy o porównaniu polskich lagerów z niemieckimi, jest także Paulaner. Nie chciałbym tutaj rozpisywać się szczegółowo na temat każdego piwa. Ułożę je w rankingu od tego z najniższą oceną (wg mnie) do tego z najwyższą. Czwarte miejsce zajął Paulaner (6% obj. alk.). Nie spodziewałem niczego nadzwyczajnego po tym piwie i miałem rację. Typowy eurolager, nieco wodnisty i pusty z lekką ziołową goryczką. Dalej mamy Fest Lagerbier z Browaru Stu Mostów (ekstrakt: 13,7 %, alkohol: 5,8 %). Jest lepiej niż w przypadku Paulanera, ale mimo wszystko to piwo jedno z wielu i raczej do zapomnienia.
Przebijają się w nim nuty słodowe, ale też lekki kwasek. Drugie miejsce przypadło Funky Fluid (ekstrakt: 12 %, alkohol: 4,8 %). Niezłe. Pijalne i przyjemnie goryczkowe. Trochę ziołowe i ciasteczkowe. Nie rzuca na kolana, ale piwo do powtórzenia, jeśli ktoś lubi lagery. No i the winner is… PINTA (ekstrakt: 14 %, alkohol: 5,4 %). Nie sądziłem, że któreś z oktoberfestowych piw tak mile mnie zaskoczy, a tu proszę. Piwo niezwykle słodowe, ze zbożowymi i chlebowymi nutami. Bardzo pijalne i przyjemnie orzeźwiające. Bardziej kojarzące się przez barwę (ciemny bursztyn) i smak z piwem marcowym, czyli takim, jak kiedyś warzono na Oktoberfest. Naprawdę cieszy bardzo, że PINTA uwarzyła tak dobrego lagera. Biegnijcie do Lidla, póki jeszcze jest i zróbcie zapas. To jeden z najlepszych lagerów (chodzi o styl a nie wszystkie piwa dolnej fermentacji), jakie piłem w ostatnich latach. Prost!